Redakcja Mortala zdecydowała podzielić się naszymi indywidualnymi perełkami z minionego roku. Pośród nich zarówno niezależne produkcje i filmy, których znalezienie wymagać będzie pewnej gimnastyki (ale uwierzcie, warto się natrudzić!), jak i blockbustery oraz netflixowe oryginały. Czas na podsumowanie 2018 roku.
Wojciech Bryk
GHOSTLAND
Obślizgłe stwory, strach przed nieznanym oraz prozaiczność człowieka wobec o wiele większych sił. Nawiązania do twórczości Lovecrafta odnaleźć można w dziesiątkach horrorów. Czym więc wyróżnia się “Ghostland”? Film w reżyserii Laugier nie jest hołdem dla największych koszmarów Samotnika z Providence, ale spokojnym spacerkiem z jednym z jego ulubionych motywów. Zamiast grozy oraz macek rodem z hentai, mamy nieustanne wątpliwości co jest urojeniem zmęczonego umysłu, a co dzieje się naprawdę. Dopiero Lovecraft pojawiający się niczym Stan Lee w produkcjach Marvela ostatecznie kończy serię plot twistów. Tym samym zmieniając klasyczne home invasion w lekką zabawę z twórczością i postacią pisarza.

Lato 84
LATO 84
Spokojne miasteczko, dzieciaki jeżdżące na rowerach, hity lat 80 i niebezpieczeństwo, które trzeba odnaleźć, zdemaskować i powstrzymać. Brzmi znajomo? W krótkim czasie po raz kolejny dostaliśmy tytuł przenoszący nas do czasów, gdy królowały walkmany, ramoneski i trwałe. Kolejna produkcja bawiąca się tym samym klimatem i motywami początkowo zapowiadała się leniwie, wtórnie i bez pomysłu. “Lato 84” jednak świetnie się broni – od początku jest przyjemnie, zabawnie i całkiem sympatycznie. Obowiązkowo pojawiają się świerszczyki, krótkofalówki i cała masa podobnych, znanych z kina lat 80. motywów. Mocna końcówka sprawia zaś, że po starannie zbudowanym napięciu, niczym uderzenie baseballową pałką, przypomina, że nie wszystkie historie muszą być słodkie i zabawne do samego końca.
UPGRADE
Gdy fani i miłośnicy nadludzi oraz całej ferajny kolorowych herosów wyczekują mrocznego i brutalnego tytułu ze swojego podwórka, nieoczekiwanie na horyzoncie pojawia się “Upgrade”, będący dokładnie tym, czym kino superbohaterskie spod znaku czołowych marek nigdy nie będzie. Produkcja jest brutalnym, brudnym, bezwzględnym, lecz nie pozbawionym humoru sci-fi, o które klasyczni superbohaterowie nie będą mieli okazji się nawet poocierać. Film Whannella to przyszłość rysowana w ciemnych barwach, żądza zemsty, pękające czaszki, świetna i dynamiczna praca kamery oraz STEM — sterylna niczym Sheldon Cooper oraz bezwzględna niczym wikingowie sztuczna inteligencja z wbudowaną skrupulatnością Hannibala.
(Więcej w tekście: Blade Runner na wózku)
Tatiana Naklicka
CICHE MIEJSCE
“Ciche miejsce” to paradoksalnie bardzo głośny film. Magia pojawiających się znikąd dźwięków jest niesamowita, a jednocześnie przerażająca. John Krasinski wiedział, co robi, szczególnie w pierwszej połowie filmu. Jeśli nie mieliście przyjemności zobaczyć “Cichego miejsca” w kinie, lepiej oglądać go w ciemnych pokoju, ze słuchawkami na uszach, z wyłączonym telefonem.
DACHRA
“Dachra” przywodzi na myśl “Blair witch project” (1999) nie tylko fabularnie, ale również ze względu na sposób kręcenia, przynajmniej niektórych scen. Jest jednak filmem o wiele bardziej niepokojącym, w którym ważny jest zarówno pierwszy poziom, jak i warstwa metaforyczna. “Dachra” to jeden z pierwszych horror prosto z Tunezji — straszny, czasem obrzydliwy, pełen ściekającej krwi, smrodu i trucheł.
HEREDITARY. DZIEDZICTWO
“Hereditary. Dziedzictwo” niszczy widza. Z jednej strony mamy do czynienia z dramatem rodziny, z drugiej — z rasowym horrorem. Choć Toni Collette w swojej roli czasem zbyt mocno szarżuje, to jej kreacja sprawia, że film ogląda się na jednym wdechu. Jednego jesteśmy jednak pewni — tego seansu nie zapomnicie, a nawet gdybyście chcieli, Ari Aster nie pozwoli wam na to! Zakończenie bowiem nie jest tak jednoznaczne, jakby mogło się początkowo wydawać.
Sylwia Hejno
NÓŻ+SERCE
Opowieść o tragicznej miłości, przyjemności i zbrodni ze znakomitą rolą Vanessy Paradis. Wciela się w Anne Parèze, twórczynię gejowskiego porno. To postać złożona, niezwykle intensywna, jednocześnie silna i rozchwiana emocjonalnie. Queerowy slasher w otoczce retro, mroczny melodramat, krwawy pastisz – jak by nie określić filmu “Nóż+serce”, wszystko będzie pasowało. Dlatego bardziej od tego, czym jest, warto się skupić na tym, jaki jest, czyli wbrew pozorom obrazem przemyślanym w każdym calu, po to, aby balansując na rozmaitych granicach – kiczu, dobrego smaku czy obyczaju – niebezpiecznie je drażnił, ale ich nie przekraczał. Największą prowokacją jest tu niczym nieskrępowana wyobraźnia, szalona mieszanka stylów i motywów, smakowity przekładaniec tego co niskie, z tym, co podniosłe. Hołd złożony kinu dalszych liter alfabetu i kampowa perła roku.
(Więcej w tekście: Nóż w serce, a także inne części ciała. Vanessa Paradis kręci porno )
SUSPIRIA
Reżyser “Tamtych dni, tamtych nocy” dobrze wie, czemu służy remake – nie odgrzewaniu kotleta, ale odczytaniu pewnych spraw na nowo. Znów wędrujemy do przeszłości, tym razem do podzielonego murem i targanego zamachami terrorystycznymi Berlina. Świat jest szary, jak ze starej kliszy, jego sekretnym tętnem jest szalony taniec w przeklętej szkole. “Suspiria” to zatem znakomity film o tańcu. Jest on wszystkim – językiem ciała, tajemną mową czarownic, emanacją magii i odwiecznej mocy kobiet. Czerpiąc z dokonań mistrzyń tańca współczesnego – Piny Bausch, Marthy Graham czy Mary Wigman – twórcy “Suspirii” snują brutalnie uwodzicielską opowieść o sztuce, podświadomości, przemocy i matriarchacie. Na ekranie królują zresztą same kobiety z Tildą Swinton i Dakotą Johnson na czele.
(Więcej w tekście Suspiria. Wytańczony sen o mocy kobiet)
DOBRE MANIERY
Fascynujący filmowy eksperyment, który powstał z połączenia kameralnego dramatu z motywem wilkołaka. Groza stanowi tu nie cel, a metaforę. Hybrydyczny horror produkcji brazylijsko-francuskiej nie do końca straszy, za to porusza szereg problemów, jak klasa, rasa, wykluczenie czy samotne macierzyństwo, które zostały sprowadzone do ekstremum. Do tego w naprawdę zgrabny i wiarygodny sposób pokazuje jak rodzi się uczucie dwóch bohaterek na przekór społecznej przepaści, która je dzieli. Równie niebanalna jest jego forma, która płynnie przechodzi od nastroju baśni po inspiracje komiksem czy Hollywoodem lat czterdziestych. “Dobre maniery” to horror, który wzrusza i zapada w pamięć, bo drugiego tak nietypowego filmu długo by szukać.
Michał Miller
MANDY
Za ciary przez 2 godziny. Za unikalny trip bez kwasu. I oczywiście za Full-On Cage Mode.
Bezkompromisowa wizja w cudownym cytacie psycho-hołdu, okraszona odjazdowym soundtrackiem. Cosmatos zrobił film totalny, w którym jest wszystko i trochę więcej.
(Więcej w tekście: Panos Cosmatos i jego wysmakowany hołd dla ery VHS)
GHOSTLAND
Laugier dostarczył największe zaskoczenie w kinie grozy w 2018 roku. Ciężkie, przytłaczające, bezkompromisowe, a do tego bliżej “Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” niż wszystkie jej pre- i sequele. Po seansie czułem się zbrukany i boję się do niego wrócić.
DACHRA
Ten, który najbardziej mnie zmroził. Jeden z pierwszych horrorów z Tunezji i wszystko w nim gra. Wciągająca historia rozegrana w egzotycznym klimacie. Łatka „na faktach” dorzuca do pieca, jak niegdyś historia wiedźmy z Blair. Twórcy nawiązują do klasyki, korzystają ze znanych motywów, a jednak film pozostaje świeży – polscy filmowcy powinni się uczyć. Zasłużona nagroda na Splat!FilmFest.
Plus trzy tytuły warte wzmianki: “Ciche miejsce” za najlepszy mainstreamowy horror, “Cam” za najlepszy netflixowy horror i “Halloween” za najlepsze “Halloween” od czasu oryginalnego “Halloween”.
Kajetan Wyrzykowski
HEREDITARY. DZIEDZICTWO
Zdecydowanie najlepszy horror tego roku. Przerażający na wskroś dzięki perfekcyjnej manipulacji widza, doskonale zagrany i nakręcony z artystycznym zacięciem. “Hereditary. Dziedzictwo” jest takim horrorem, do którego pewnie niejednokrotnie wrócę.
WILCZY DOM
Zaskakująca animacja z Chile, którą miałem przyjemność zobaczyć na festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu, to bodajże najbardziej niezwykła wizualnie opowieść w 2018 roku. Autorzy filmu spędzili 5 lat budując z kartonu bohaterów “Wilczego Domu”, malowali ogromne obrazy, w które przy pomocy animacji poklatkowej tchnęli życie. To tryumf kreatywności, który swoją nietuzinkową formą przeraża, ale nie pozwala też odciągnąć wzroku.
APOSTOŁ
W horrorach nawiązujących do okultyzmu jest coś niezwykle niepokojącego, pewna “pradawna” siła straszenia. Kocham gusła ze sztuki Mickiewicza, jestem wielkim fanem “Czarownicy” Roberta Eggersa i stąd też zamiłowanie do “Apostoła”. W filmie zbudowano atmosferę nawiązującą do klasyków kina gatunku, zaś świetna kreacja głównego bohatera dźwiga film w chwilach, gdy scenariusz wpada w nieco powtarzalne tory. Całość jest jednak pozycją obowiązkową dla fanów horroru.
(Więcej w tekście: Fanatyzm religijny w baśniowym horrorze)